***HEJKA***
Na wstępie przepraszam, że mnie nie było :(
Stwierdziłam, że trzeba aktywować stronę z newsami na facebooku.
Cały czas nie wiem, jaki banner narysować :(
A to zdjęcie jest zbyt epickie, by go nie wrzucić:
Tak czy owak zaczynamy pierwszy, pełnoprawny rozdział "Some Stories..."
Czułam, że dziś wydarzy się coś złego. Jednak o tym, jak wielkie to zło będzie, dowiedziałam się wracając ze szkoły do domu.
Piątkowy autobus wyjątkowo nie miał opóźnienia. Wsiadłam punkt 15.59, a autobus odjechał dokładnie o 16.00. Jechałam słuchając muzyki na słuchawkach i wymyślając nową choreografię, którą chciałam przedstawić mojej trenerce. W pewnym momencie wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam grupę ubranych na czarno mężczyzn. O nie...
Szybko napisałam SMS-y do dwóch moich przyjaciółek o identycznej treści: "387". Już dawno spisałyśmy system alarmowy. Każdy trzyznakowy kod wywołuje inną reakcję mojej ekipy.
Weszłam do domu jak burza. Muszę się spieszyć. Powiedziałam mamie, że muszę wyjść do Meg i nie wiem, czy przypadkiem nie zostanę tam na noc. O dziwo moja mama się zgodziła i dziesięć minut później stałam z torbą przy drzwiach i wychodziłam na dwór.
Oczywiście nie szłam do Meg. To byłoby zbyt oczywiste. Mój telefon zabzyczał. To wiadomość od Franka: "Jest u mnie Yell. Przyjdę z nim.". W marszu odpisałam krótkie "OK" i dotarłam do centrum osiedla. Przekroczyłam magiczną granicę. Znalazłam się w miejscu, w którym mogę być sobą.
Wszyscy już tam byli. Wiedzieli, że stało się.
- Zebraliśmy się tutaj - zaczęłam. - Aby omówić dzisiejsze wydarzenia. Jak wiecie jest źle. Kto z was widział dziś coś nienormalnego?
- Mówisz o tych ludziach? - zapytała Meg. - O tych ubranych na czarno?
- Tak, właśnie o tym mówię. Wracając ze szkoły minęłam ich chyba z dziesięciu. Starałam się powstrzymać to najmocniej, jak potrafiłam, ale chyba coś wyczuli.
- Anne, nie możesz dłużej tego ukrywać - stwierdził Frank. - Musisz coś z tym zrobić!
W tym momencie wtrącił się Yell:
- Mogę wiedzieć, o czym mówicie?
- Nie wyjaśniliście mu? - zdziwiłam się.
- I tak by nam nie uwierzył - wyjaśniła Meg.
- Racja. Dobra Yell, to co teraz zobaczysz może być dla ciebie szokujące, ale to jedyny sposób by do nas dołączyć.
Zamknęłam oczy. Poczułam przypływ energii. Uniosłam delikatnie ręce i wyszeptałam jedno słowo: "memoria". Sięgnęłam umysłem wgłąb chłopaka i wyciągnęłam wszystko o Instynktach. Nie było tego zbyt wiele. W zasadzie o słyszał to słowo tylko raz, kiedy Frank rozmawiał ze mną przez telefon, a do jego uszu dotarło właśnie to słowo. Szybko wróciłam do swojego ciała.
- Co... Co się stało? - zapytał zdezorientowany Yell.
- Przepraszam, musiałam wejść do twojego umysłu i przeszukać ci pamięć.
- CO?! COŚ TY ZROBIŁA?
- Spokojnie, wyszukałam tylko to, co związane z Instynktami.
- Z czym?
- No właśnie... Otóż każdy człowiek ma Instynkty. Mogą być nimi umiejętności i cechy, chociażby malowanie czy charyzma. Ale niektórzy mają trudniejsze Instynkty, nadnaturalne umiejętności, często mylone z magią.
- I ty takie właśnie masz?
- Otóż to. Takie Instynkty są niebezpieczne i polują na nie Łowcy Instynktów, czyli właśnie ci ludzie, którzy dziś krążą po okolicy.
- Nie łatwiej im oddać Instynkty i mieć to z głowy?
- Ludzie nie potrafią żyć bez Instynktów - wtrąciła Sophie. - Zginą, a pamięć o nich zaniknie. Ten, kto zginie z powodu braku Instynktów, po prostu zostanie zapomniany, a wszystkie wspomnienia z nim będą mogły być wywołane tylko Instynktem Memoria.
- W takim razie musimy coś zrobić. Tylko co?
- Słuchajcie - powiedziałam. - Jest coś o czym wam nie mówiłam. Instynkty można przenosić do innych umysłów, jednak jest to bardzo ryzykowne.
- Musimy spróbować. Za wszelką cenę.
- Dobrze. Nie mam wyboru.
Zamknęłam oczy i skupiłam się na nich. Rozdałam im po Instynkcie. Kosztowało mnie to dużo energii. Ich pewnie też. Ból, który zaatakował nasze ciała i umysły był zbyt wielki, by z nim wygrać. Musiałam się poddać. Poczułam złość, radość, smutek i wszystkie inne emocje na raz. Rozdzierały one moje ciało. Uwalniałam je po kawałeczku, ale w końcu przejęły nade mną kontrolę i wybuchnęły, rozdzierając mnie na małe kawałeczki. Myślałam, że to koniec. Ba! Nawet byłam pewna. To co się z nami działo, było zbyt trudne.
Kątem umysłu poczułam inny umysł. Chciałam się do niego schować, by uniknąć tego, co mnie niszczyło, ale tam było tylko gorzej. Poczułam chłód, ból, a potem nagłą falę gorąca i jeszcze więcej cierpienia.
Wyszłam z niego i znalazłam się w kręgu światła. Dookoła mnie czułam świadomości przyjaciół. Zachłannymi rączkami sięgały ku mnie by rozerwać na atomy. A gdy dotknęły mnie uleciało wszystko.
Otworzyłam oczy. Leżałam w kręgu wśród śpiących przyjaciół. Wyczułam czternaście umysłów, choć wydaje mi się, że wcześniej było ich więcej.
Troszkę długo, ale mam nadzieję, że dotrwaliście do końca.
Do przeczytania!
Anne M